Stare, proste aparaty fotograficzne
21 August, 2024
To aparty, które "nie biorą jeńców", przeznaczone dla twardzieli i twardzielek.
Pewnie znajdziecie takie lub podobne modele w swoich mieszkaniach. Można spróbować je uruchomić, ale fotografowanie nimi może być udręką. Największy z nich o nazwie Komsomolec to najprostsza lustrzanka dwuobiektywowa 6x6, produkowana w byłym ZSRR, gdzie górny obiektyw służy tylko do kadrowania, nie do ustawiania ostrości, którą należy ustawić "na oko" dolnym obiektywem. Delikatnie unowocześniona wersja tego aparatu była dostępna w Polsce w latach 80-tych pod nazwą: Lubitiel (amator). Jeśli jesteście bardzo zdeterminowani, a migawka działa, to da się tym aparatem zrobić w miarę poprawne zdjęcia, ale nie będzie to zbyt przyjemne. Trzeba pamiętać też o sekwencji wykonywania czynności: przewijamy film obserwując cyferki w czerwonym okienku z tyłu aparatu, ustawiamy ostrość "na oko", napinamy migawkę i naciskamy na spust. I tak 12 razy, czyli tyle, na wykonanie ilu klatek pozwoli film.
Drugi apart to popularna w latach 80-tych Smiena 8M, czyli najprostszy model aparatu na film małoobrazkowy produkcji ZSRR. I podobnie jak w większym modelu Komsomolec wszystko trzeba robić ręcznie i pamiętać o kolejności. Można się w tym pogubić i wykonać kilka zdjęć bez przewinięcia filmu. Wielu fotografów w tym ja zaczynało od tego modelu. I to był koszmar. Z wielką radością kupiłem kolejny aparat, którym była Wilia Auto, czyli taka Smiena, ale już z normalnym przesuwem filmu dźwignią i automatyką naświetlania, która żyła własnym życiem, ale była. Posiadała światłomierz selenowy, obecnie bezużyteczny ze względu na utratę właściwości światłoczułych selenu.
Trzeci z nich to mała, japońska Cosina CX2, bardzo podobna do wcześniejszej wersji CX-1. Zgrabny, dobrze wykonany i przemyślany aparat z niezłym obiektywem. Występował też pod nazwą Praktica. Delikatnie zmieniony był produkowany w ZSRR po nazwą Lomo LC-A. Co ciekawe, do tego modelu był dostępny też silnik dokręcany od spodu, przesuwający film z prędkością 1 klatki na sekundę. Radziecki Lomo LC-A dał nazwę popularnemu ruchowi fotograficznemu o nazwie: lomografia.
Niestety, czas nie obszedł się łaskawie z tym modelem. Miałem dwa modele Cosiny CX2 i jeden egzemplarz Lomo LC-A. Żaden nie naświetlał poprawnie zdjęć. Jeśli uda się trafić na sprawny egzemplarz, to fotografowanie tym aparatem może być dużą przyjemnością.
Zalety
Wady
Pewnie znajdziecie takie lub podobne modele w swoich mieszkaniach. Można spróbować je uruchomić, ale fotografowanie nimi może być udręką. Największy z nich o nazwie Komsomolec to najprostsza lustrzanka dwuobiektywowa 6x6, produkowana w byłym ZSRR, gdzie górny obiektyw służy tylko do kadrowania, nie do ustawiania ostrości, którą należy ustawić "na oko" dolnym obiektywem. Delikatnie unowocześniona wersja tego aparatu była dostępna w Polsce w latach 80-tych pod nazwą: Lubitiel (amator). Jeśli jesteście bardzo zdeterminowani, a migawka działa, to da się tym aparatem zrobić w miarę poprawne zdjęcia, ale nie będzie to zbyt przyjemne. Trzeba pamiętać też o sekwencji wykonywania czynności: przewijamy film obserwując cyferki w czerwonym okienku z tyłu aparatu, ustawiamy ostrość "na oko", napinamy migawkę i naciskamy na spust. I tak 12 razy, czyli tyle, na wykonanie ilu klatek pozwoli film.
Drugi apart to popularna w latach 80-tych Smiena 8M, czyli najprostszy model aparatu na film małoobrazkowy produkcji ZSRR. I podobnie jak w większym modelu Komsomolec wszystko trzeba robić ręcznie i pamiętać o kolejności. Można się w tym pogubić i wykonać kilka zdjęć bez przewinięcia filmu. Wielu fotografów w tym ja zaczynało od tego modelu. I to był koszmar. Z wielką radością kupiłem kolejny aparat, którym była Wilia Auto, czyli taka Smiena, ale już z normalnym przesuwem filmu dźwignią i automatyką naświetlania, która żyła własnym życiem, ale była. Posiadała światłomierz selenowy, obecnie bezużyteczny ze względu na utratę właściwości światłoczułych selenu.
Trzeci z nich to mała, japońska Cosina CX2, bardzo podobna do wcześniejszej wersji CX-1. Zgrabny, dobrze wykonany i przemyślany aparat z niezłym obiektywem. Występował też pod nazwą Praktica. Delikatnie zmieniony był produkowany w ZSRR po nazwą Lomo LC-A. Co ciekawe, do tego modelu był dostępny też silnik dokręcany od spodu, przesuwający film z prędkością 1 klatki na sekundę. Radziecki Lomo LC-A dał nazwę popularnemu ruchowi fotograficznemu o nazwie: lomografia.
Niestety, czas nie obszedł się łaskawie z tym modelem. Miałem dwa modele Cosiny CX2 i jeden egzemplarz Lomo LC-A. Żaden nie naświetlał poprawnie zdjęć. Jeśli uda się trafić na sprawny egzemplarz, to fotografowanie tym aparatem może być dużą przyjemnością.
Zalety
- Lomo LC-A i Cosina jeśli są sprawne mogą dać wiele przyjemności z fotografowania
Wady
- sporo
